Ile czasu trwa psychoterapia?

Długość trwania psychoterapii – czy są to tygodnie, miesiące czy raczej lata – jest uzależniona od celu terapii, od oczekiwań pacjenta lub pacjentki, a także od nurtu, w jakim pracuje psychoterapeuta.

Uporządkowaniu kwestii czasu terapii mogą pomóc pytania:

  • Czy mój problem wiąże się z jednorazowym zdarzeniem? Czy trudności występują krótko i mają ograniczony zasięg?
  • Czy objawy nie zakłócają mocno mojego funkcjonowania i dotykają tylko jednego obszaru mojego życia?
  • Czy chcę otrzymać wsparcie wyłącznie w tej bieżącej sprawie?

Jeśli na te pytania odpowiedź brzmi TAK, wówczas wystarczająca może okazać się psychoterapia krótkoterminowa o charakterze wsparcia (od kilku do dwudziestu kilku spotkań – w praktyce do pół roku).

Jeśli odpowiedź brzmi NIE – trudności występują w różnych obszarach życia, zakłócają codzienne funkcjonowanie i relacje z innymi osobami już od jakiegoś czasu, a dodatkowo odnosimy wrażenie, że problem powtarza się i występuje od dawna, wówczas pomocne mogą okazać się dodatkowe pytania:

  • Czy jestem gotowa/gotowy, by dokładniej przyjrzeć się swoim przeżyciom i doświadczeniom, także tym z odległej przeszłości?
  • Czy jestem gotowa/gotowy, by spróbować przyjrzeć się samym przyczynom trudności, które się pojawiły, a nie tylko objawom?

Jeśli odpowiedź brzmi TAK, wówczas można założyć, że pomocna będzie psychoterapia długoterminowa, prowadząca do uzyskiwania wglądu oraz trwałej zmiany. Ona też będzie bardziej skuteczna w zapobieganiu nawrotom powstałych trudności. Psychoterapia długoterminowa w takiej sytuacji może trwać powyżej roku – około dwóch lat lub dłużej. Ktoś kiedyś powiedział, że terapia może trwać tyle, ile czasu trwają trudności. Nie zawsze jest to tak dokładne przełożenie – na przykład 10 lat borykania się z nawracającymi stanami depresyjnymi nie zawsze musi oznaczać konieczność bycia w terapii przez 10 lat. A jednak ogólna tendencja jest właśnie taka – im dłużej jakiś kłopot nam doskwiera, tym głębiej dotyka naszego życia. W tej sytuacji psychoterapia krótkoterminowa może nie być pomocna na długo, a problem może się pojawić ponownie za jakiś czas.

Dzięki badaniom naukowym nad skutecznością psychoterapii klinicyści wiedzą też, że w przypadku problemów określanych mianem zaburzeń osobowości albo głębszych zaburzeń emocjonalnych (w tym na przykład zaburzeń odżywiania) oraz takich, które dotyczą więzi z najbliższymi osobami, przejawiających się w trudnościach interpersonalnych, skuteczna będzie psychoterapia długoterminowa. Obecnie mamy coraz więcej badań, które potwierdzają też większą skuteczność długoterminowej psychoterapii psychodynamicznej, sięgającej do obszaru relacji z bliskimi osobami.

Ze strony pacjentki lub pacjenta może z kolei pojawiać się oczekiwanie, by czas terapii był jak najkrótszy. Sama psychoterapia to trudne doświadczenie. Każde spotkanie z terapeutą może stać się okazją do rozmowy o zdarzeniach budzących przykre wspomnienia i poruszających nas emocjonalnie. W tej sytuacji naturalne jest, że przychodzimy do gabinetu z myślą, by „jak najszybciej się to skończyło”.

Z jednej strony pojawia się myśl, że terapia jest pomocna, bo mogę skupić się na swoich przeżyciach, a terapeuta towarzyszy mi w tych doświadczeniach i pomaga w zrozumieniu tego, co przeżywam. Doświadczam ulgi, mam poczucie większego rozeznania w swojej sytuacji, uporządkowania tego, co do tej pory było kłębkiem przeżyć i myśli trudnym do rozplątania. Z drugiej strony jest to koszt – finansowy, czasowy, ale też wysiłek emocjonalny. Czasem bardzo duży. Mogę pragnąć ograniczenia czasu terapii do kilku, kilkunastu spotkań. Mogę też oczekiwać, że dobry psychoterapeuta nie potrzebuje więcej czasu, że terapia krótkoterminowa powinna wystarczyć, by rozwiązać sprawy, z którymi przychodzę. O tych oczekiwaniach warto rozmawiać z terapeutą już na samym początku, podczas zawierania kontraktu terapeutycznego. I już wtedy można określić w przybliżeniu planowany czas trwania terapii (z możliwością jej przedłużenia w razie potrzeby).

W trakcie trwania terapii może się pojawić mnóstwo uczuć i myśli dotyczących samego czasu trwania terapii. Bardzo zachęcam, by o wszystkich tych wątpliwościach i pytaniach rozmawiać ze swoim terapeutą.

Czym wyróżnia się psychoterapia psychodynamiczna?

Co odróżnia terapię psychodynamiczną od innych znanych nurtów psychoterapii? W przeglądzie badań porównujących techniki terapeutyczne (przede wszystkim krótkoterminową terapię psychodynamiczną oraz terapię poznawczo-behawioralną) psycholodzy Matthew Blagys i Mark Hilsenroth wyróżnili, na podstawie analizy nagrań i zapisów sesji terapeutycznych, siedem najważniejszych cech terapii psychodynamicznej. Wyniki ich analizy opublikowało czasopismo „Clinical Psychology: Science and Practice” w 2000 roku.

psychodynamiczna7cech-3

Zmowa partnerów, czyli czym jest koluzja w związku

Często spotykam pary, które „grają w koluzję”. Co to znaczy? Przede wszystkim wciąż się ranią, mimo że mają dobre intencje, chcą się uszczęśliwiać i kochają się. Charakterystyczna jest powtarzalność. Na przykład jedna strona nieustannie ma pretensje, jest krzykliwa i wybuchowa, druga zaś ucieka w milczenie i wycofuje się, stosując tzw. bierną agresję. W tym układzie od lat nic się nie zmienia.

Dlaczego tak się dzieje? Obie strony czerpią coś z tego związku – potrzebują siebie nawzajem, by zaspokajać swoje dawne, głębokie deficyty emocjonalne i relacyjne, powstałe jeszcze w dzieciństwie. Jak twierdzi psychoanalityk i terapeuta par Jurg Willi, bez „ruszenia z posad” samych podstaw koluzji, czyli momentu wyboru partnera i nieświadomej motywacji tego wyboru (a jej korzeni warto szukać w relacji z pierwszymi opiekunami), raczej nie ma szans na wyjście z impasu. 

Jednym z rodzajów koluzji może być tzw. „koluzja oralna”, jak określa ją Willi, czyli próba odtworzenia w związku symbiotycznej, zawłaszczającej relacji typu matka-dziecko. Jedna strona czuje się bezradna niczym niemowlę i oczekuje od drugiej całkowitego oddania, nieustającej opieki i zaspokajania wszystkich potrzeb. Druga strona zaś odnajduje się w dosłownym i emocjonalnym „karmieniu” partnera, narzucania swoich dążeń do poświęcania się dla niego.

W takim związku może dojść do odtworzenia zawłaszczającej relacji rodzica i dziecka – wtedy, gdy symbioza staje się na tyle groźna, że nie pozwala na jakąkolwiek autonomię. W rzeczywistej koluzji oralnej, jaka może mieć miejsce między matką a dzieckiem, matka wykorzystuje dziecko do zaspokajania własnych potrzeb miłości i bezpieczeństwa. W tym upewnia ją całkowicie oddane, zależne dziecko. Matka czuje się też urażona i sfrustrowana, jeśli małe dziecko nie daje się całkowicie podporządkować i manipulować sobą, lecz walczy o autonomię. Podobnie jest w dorosłych związkach, w których zagościła koluzja – trudno jest partnerom poczuć się autonomicznymi jednostkami. Wydają się zespoleni i uzależnieni od siebie.

Jeszcze inny przykład koluzji przedstawiam w infografice:

WilliKoluzja-5

Czym jest stres mniejszościowy?

Jak często patrzymy na siebie oczami innych? W jakim stopniu oceniamy to, co mówimy, jak wyglądamy, co robimy i co posiadamy, przez pryzmat tego, co mogą powiedzieć o tym nasi bliscy, współpracownicy, szefowie, sąsiedzi? Jak często niepokoimy się, że nie pasujemy do norm i wartości wyznawanych przez nasze otoczenie? Jak często bycie innym niż reszta, przynależność do mniejszości (etnicznej, religijnej, seksualnej czy np. ze względu na niepełnosprawność) przysparza nam cierpienia i powoduje odrzucenie albo agresję otoczenia?

Zastanawiam się nad tym w kontekście mojej pracy terapeutycznej z osobami LGBTQ+ – lesbijkami, gejami, osobami biseksualnymi, transpłciowymi, queer…, czyli przynależącymi do nieheteronormatywnej mniejszości. Osoby te stają przed wyzwaniem ujawniania tożsamości (coming outu) zarówno przed samymi sobą, jak i przed innymi. To zaś wiąże się z koniecznością zmierzenia się z patologizującym myśleniem o homo-, biseksualności czy transpłciowości. Inaczej mówiąc, każda z tych osób w ciągu swojego życia wielokrotnie pyta samą/samego siebie: „słyszę tak dużo negatywnych opinii o osobach homoseksualnych (biseksualnych, transpłciowych…), czy to znaczy, że jestem kimś gorszym, mniej wartościowym niż inni?”; a także: „czy jeśli zdobędę się na odwagę bycia sobą, nie zostanę odrzucony/odrzucona za to, kim jestem?” oraz: „czy nie spotka mnie coś złego tylko dlatego, że jestem gejem, lesbijką, osobą trans?”.

Zmaganie się z wątpliwościami, zapytywanie o zgodę na bycie sobą, lęk przed agresją i odrzuceniem oznaczają życie w ciągłym stresie. Obawa przed ujawnieniem się może powodować odrzucenie własnej tożsamości, konieczność ukrywania i negowania jej przed sobą i innymi. Osoby LGBTQ+ niemal codziennie podejmują walkę o możliwość bycia sobą w niechętnym (często) otoczeniu.

W życiu lesbijki, geja czy osoby transpłciowej, niezależnie od tego, czy podejmie ona decyzję o ujawnieniu swojej tożsamości czy nie, nigdy nie zniknie więc ta specyficzna odmiana stresu. Badacze, zajmujący się już od lat 60. XX w. kondycją osób należących do mniejszości etnicznych, religijnych czy seksualnych, nazwali go „stresem mniejszościowym”, czyli silnym, chronicznie odczuwanym stresem doświadczanym przez osoby należące do dyskryminowanych i prześladowanych grup społecznych.

Na stres mniejszościowy w przypadku osób LGBTQ+ składa się szereg zjawisk, w tym:

  • niechęć, odrzucenie, a nierzadko także agresja fizyczna i werbalna ze strony najbliższej rodziny, znajomych
  • agresja, przemoc psychiczna i werbalna (wyzywanie, nękanie) ze strony rówieśników w szkole
  • odrzucenie, napiętnowanie przez społeczność religijną i szersze otoczenie społeczne (np. sąsiadów)
  • homofobiczne komentarze w codziennych sytuacjach (w pracy, w szkole, w przestrzeniach publicznych)
  • nieadekwatne, niechętne, pełne uprzedzenia reakcje ze strony pracowników służby zdrowia (czasem także – wciąż, niestety! – ze strony psychologów, psychiatrów czy pedagogów), pracowników policji, urzędników
  • systemowa dyskryminacja osób LGBT (np. brak prawa do zawarcia związku małżeńskiego z partnerem tej samej płci, brak ochrony prawnej przed dyskryminacją i mową nienawiści, bardzo skomplikowany prawnie proces uzgodnienia płci etc.)
  • trudność z akceptacją własnej orientacji psychoseksualnej lub tożsamości płciowej (uwewnętrzniona homo-, bi- i transfobia).

Liczne badania wykazały, że z powodu tych stresogennych zjawisk osoby LGBTQ+ mogą częściej:

  • doświadczać gorszej samooceny
  • podejmować próby samobójcze, okaleczać się
  • nadużywać alkoholu i innych substancji psychoaktywnych
  • cierpieć na stres pourazowy (PTSD) i jego chroniczną odmianę
  • chorować na depresję
  • cierpieć na zaburzenia lękowe.

Bycie „innym_inną” w mało tolerancyjnym społeczeństwie – bycie gejem, lesbijką, osobą transpłciową, a także osobą innego wyznania, innej etniczności czy osobą niepełnosprawną – nie pozostaje więc bez wpływu na samopoczucie danej osoby i jej zdrowie psychiczne.

Z tych powodów praca z osobami LGBTQ+ (i przedstawicielami innych mniejszości) wymaga szczególnej wrażliwości i uważności, a także nieustannego aktualizowania i poszerzania swojej wiedzy w tym obszarze. Zagadnienia związane z pomocą psychologiczną dla osób LGBTQ+ to rozległy i niezwykle istotny temat. Bardzo cenną publikacją, która niedawno ukazała się w języku polskim dzięki Kampanii Przeciw Homofobii, jest między innymi „Podręcznik poradnictwa i psychoterapii osób homoseksualnych i biseksualnych” przygotowany przez APA (Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne).

[fot.: unsplash.com]

Psychoterapia grupowa – dla kogo może być pomocna?

group-experience

Psychoterapia grupowa jest obecnie bardzo potrzebną i popularną, a także bardzo skuteczną formą pomocy psychologicznej. Według metaanaliz (czyli analiz wielu badań i porównywania ich wyników) taka forma terapii jest niekiedy nawet bardziej skuteczna niż psychoterapia indywidualna (taki rezultat osiągnięto w 25% badań, zaś w pozostałych 75% obie formy terapii były równie skuteczne). Korzystać mogą z niej wszystkie osoby, które są skłonne do analizowania swoich relacji z innymi osobami, są gotowe, by mówić o swoich uczuciach i przeżyciach, a także są skłonne do odbierania i udzielania informacji zwrotnych.

Z badań analizowanych przez Irvina Yaloma i Molyna Leszcza (2006) wynika, że psychoterapia grupowa może okazać się bardzo korzystna dla wszystkich osób, które przeżywają rozmaite trudności emocjonalne, cierpią na tzw. objawy nerwicowe, mają trudności w bliskich relacjach, doświadczyły cierpienia w bliskich relacjach (np. nadużycia, przemoc, rodzina dysfunkcyjna), cierpią z powodu lęku czy obniżonego lub chwiejnego poczucia własnej wartości.

W wyjątkowych sytuacjach pacjenci mogą jednak więcej skorzystać z psychoterapii indywidualnej niż z terapii grupowej, np. w przypadku głębokiej depresji i tendencji samobójczych lub w przypadku aktywnego uzależnienia od substancji psychoaktywnych. Psychoterapia grupowa nie jest wskazana w przypadku ostrej, aktywnej psychozy, a także jeśli osoba ma tendencje psychopatyczne. We wszystkich innych sytuacjach, jeśli osoba jest zmotywowana do pracy w grupie, taka terapia najczęściej okazuje się bardzo korzystna.

Więcej o psychoterapii grupowej prowadzonej przeze mnie możesz przeczytać tutaj.

Stany lękowe i depresja

Stany lękowe i depresyjne to jedne z najczęstszych powodów zgłoszenia się na konsultację do psychoterapeuty. Czasem występują jednocześnie, a wtedy stanowią tym większy ciężar dla osoby zmagającej się z tymi objawami. Jak przejawiają się takie stany, co powoduje ich współwystępowanie oraz jaką pomoc proponujemy w gabinetach psychoterapeutyczno-psychiatrycznych w takich sytuacjach?

Lęk jest naturalnym elementem naszego życia – kiedy się czegoś boimy, jest to dla nas ważna informacja, sygnał alarmowy informujący o zagrożeniu. Czasem jednak pojawia się w sytuacjach, które nie powinny – obiektywnie – wzbudzić strachu. Towarzyszy nam wówczas zbyt często i poważnie zakłóca nasze funkcjonowanie.

Nadmiarowe, powodujące dyskomfort stany lękowe przeważnie najpierw objawiają się w ciele, pod postacią dolegliwości somatycznych, np. kołatania serca, bólu w klatce piersiowej, osłabienia, bólu głowy, problemów żołądkowych i jelitowych. Lęki mogą również powodować unikanie lub zaniechanie ważnej aktywności, np. gdy boimy się wyjść do szkoły, pójść na rozmowę o pracę czy umówić się na randkę i w efekcie odczuwanego niepokoju rezygnujemy z aktywności, tracąc coś ważnego dla nas.

Bardzo często bywa też, że lęk towarzyszy depresji. Obniżony nastrój współwystępuje zazwyczaj z lękiem przed kontaktami z innymi ludźmi, powoduje wycofywanie się z relacji i wzmaga lękowe reakcje związane z codziennymi wyzwaniami. Częstym komponentem depresji jest też poczucie winy i niskie poczucie własnej wartości – im poważniejszy stan, tym silniejsze mogą być lęki przed karą, przed ujawnieniem winy, słabości czy gorszości. Lęk w przebiegu depresji powoduje nasilenie się myśli rezygnacyjnych i tzw. ruminacje, czyli obsesyjne myśli dotyczące np. własnej niedoskonałości, grzeszności, bezradności i nieudolności, braku nadziei na poprawę… Depresja ze stanami lękowymi może także stanowić reakcję na chorobę somatyczną. Wówczas źródłem odczuwanego niepokoju są przede wszystkim myśli o śmierci czy niemożność pogodzenia się z utratą zdrowia lub sprawności.

Lęk może stanowić również maskę depresji – objawem najbardziej widocznym jest wówczas rozdrażnienie, niepokój, bezsenność, zamartwianie się, myśli o czekającej katastrofie, nie zaś obniżony nastrój. Pacjent nie mówi wówczas o smutku czy apatii, lecz skarży się przede wszystkim na dolegliwości somatyczne, bezsenność czy natrętne, niechciane myśli i zamartwianie się. Depresja z lękiem współwystępuje bardzo często u osób starszych, ale też u dzieci i nastolatków, u których pierwszym sygnałem depresji bywają lęki społeczne, rozdrażnienie, bóle głowy czy brzucha.

Stany lękowe w przebiegu depresji mogą nasilić myśli samobójcze i zwiększyć ryzyko popełnienia samobójstwa. Między innymi z tego powodu lekarze psychiatrzy uważają, że depresja ze stanami lękowymi to jej najcięższa postać. Z kolei przewlekłą, lecz łagodniejszą postać depresji z towarzyszącymi jej stanami lękowymi i rozdrażnieniem dziś klasyfikuje się jako dystymię.

Jaką pomoc najczęściej proponuje się osobom zmagającym się ze stanami lękowymi i depresyjnymi?

Stany lękowe towarzyszące depresji najczęściej leczy się za pomocą psychoterapii. Jeśli są bardziej nasilone, wówczas zaleca się także farmakoterapię – najczęściej lekarze przepisują wówczas leki przeciwdepresyjne (np. z grupy SSRI, inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny, które często mają komponent przeciwlękowy). Trzeba jednak pamiętać, że nie wszystkie leki z tej grupy będą dobre w leczeniu depresji z towarzyszącym lękiem, a niektóre mają działanie bardziej „pobudzające” i mogą wzmagać niepokój – dlatego bardzo ważne jest, aby podczas wizyty u specjalisty dokładnie opisać wszystkie objawy.

W przypadku lęków społecznych, objawiających się wzmożonym napięciem, drażliwością lub wycofywaniem się z kontaktów z innymi osobami, pomocna jest też psychoterapia grupowa. Takie poważne trudności, czyli mieszane stany lękowe i depresyjne, często mają podłoże w bliskich relacjach z pierwszymi opiekunami – psychoterapia nakierowana na naprawianie relacji, na rozumienie przyczyn oraz mechanizmów wzmagających lęk i powodujących obniżony nastrój, może okazać się więc szczególnie korzystna. Przy okazji grupa terapeutyczna umożliwia doświadczanie pozytywnych, bliskich relacji oraz stanowi źródło wsparcia także w bieżących problemach.

Ilustracja: David Marcu, unsplash.com

Co to jest superwizja?

therapist-client-2Z perspektywy czasu coraz trudniej mi wyobrazić sobie własną praktykę terapeutyczną bez superwizji. Superwizje nie tylko pomagają mi spojrzeć szerzej i dostrzec więcej niuansów w kontekście pracy z danym pacjentem lub pacjentką. Często superwizor jest osobą, która przede wszystkim dobrze rozumie, z własnego doświadczenia, specyfikę pracy psychoterapeuty i może udzielić wsparcia – zwłaszcza wtedy, gdy zdarzają się w naszej pracy sytuacje trudne, obciążające emocjonalnie, budzące wątpliwości.

A zatem co to jest superwizja, kim jest superwizor, i dlaczego jest to ważne, by pracować pod superwizją?

Superwizja to regularne spotkania psychoterapeuty ze specjalistą znacznie bardziej doświadczonym, posiadającym specjalne kwalifikacje – certyfikat superwizora. Spotkania te służą zapewnieniu jak najwyższej jakości usług terapeutycznych, pomagają terapeucie lepiej wspierać pacjentów. Psychoterapeuta podczas superwizji omawia swoją pracę terapeutyczną, rozważa własne odczucia czy obawy dotyczące procesu psychoterapii. Superwizja pozwala też zweryfikować hipotezy dotyczące przyczyn i charakteru trudności, z jakimi pacjent lub pacjentka zgłaszają się do gabinetu psychoterapeuty. Dzięki udziałowi w superwizji praca terapeuty podlega stałej kontroli (supervision w dosłownym tłumaczeniu oznacza nadzór), ale też psychoterapeuta otrzymuje cenne wsparcie i zrozumienie. Z superwizji powinni korzystać wszyscy terapeuci, nie tylko w okresie szkolenia.

Zdarzało się, że moi pacjenci niepokoili się, że superwizja w jakimś stopniu zagraża poufności naszych spotkań. W procesie superwizji najważniejsze jest – tak samo jak podczas spotkań psychoterapeuty z pacjentem – przestrzeganie zasad etyki zawodowej. Superwizor nie ma dostępu do danych osobowych pacjentów, nie zna ich personaliów ani innych danych pozwalających zidentyfikować pacjenta lub pacjentkę. Tak jak wszystkich psychoterapeutów również superwizora obowiązuje tajemnica zawodowa.

Kiedy pierwszy raz wybieramy się do terapeuty, warto sprawdzić, jakie ma wykształcenie i kwalifikacje do prowadzenia psychoterapii, ale także to, czy pracuje pod superwizją. To dla nas ważna informacja i zapewnienie o tym, że trafimy do specjalisty, dla którego najważniejsze jest dobro pacjenta oraz jak najwyższa jakość prowadzonej terapii.

Ilustracja: Guy Shennan

Co to jest psychoterapia psychodynamiczna?

13553307185_6deea1d4a5_bWspółcześnie wyróżnia się cztery główne nurty w psychoterapii: psychodynamiczny, poznawczo-behawioralny, humanistyczny oraz systemowy. Podejścia te różnią się zazwyczaj metodą pracy z pacjentem, czasem także podstawowymi założeniami.

Psychoterapia psychodynamiczna to unowocześniona wersja psychoanalizy, czyli metody leczenia za pomocą rozmowy, w oparciu o założenie, że naszym życiem rządzą nie do końca uświadomione procesy i wewnętrzne konflikty. Celem terapii psychodynamicznej jest pomoc w rozumieniu swoich doświadczeń oraz odpowiedź na pytanie, z czego wynikają trudności.

W konsekwencji, dzięki uświadomieniu sobie przyczyn trudności, z którymi się zmagamy, lepiej rozumiemy własne przeżycia i uczucia. Możemy też zaakceptować niechciane emocje, pogłębić wiedzę na temat najważniejszych relacji z przeszłości i ich wpływu na obecne związki. W psychoterapii psychodynamicznej podkreśla się też leczący wpływ relacji z terapeutą, rozumiejącym, akceptującym, odzwierciedlającym i „pomieszczającym” rozmaite trudne doświadczenia i emocje.

W gabinecie terapeuty psychodynamicznego pacjenci i pacjentki nie kładą się na kozetkę, tak jak w procesie psychoanalizy, lecz spotykają się z terapeutą twarzą w twarz. Terapia psychodynamiczna trwa też krócej niż tradycyjna psychoanaliza, a spotkania odbywają się raz lub dwa razy w tygodniu, podczas gdy w procesie psychoanalizy zaleca się do 5-7 sesji w tygodniu. Podstawowa cecha pozostaje wspólna: terapeuta psychodynamiczny zachęca do swobodnego mówienia o swoich przeżyciach, myślach, fantazjach i uczuciach, do podążania za skojarzeniami i poszukiwania nowych znaczeń. W procesie terapii psychodynamicznej ważny jest także sposób przeżywania relacji terapeutycznej, ponieważ bywa on istotną wskazówką do pracy nad związkami ze znaczącymi osobami w życiu pacjenta lub pacjentki.

Współcześnie powstają również bardziej dyrektywne i ustrukturyzowane formy psychoterapii psychodynamicznej, np. intensywna krótkoterminowa psychoterapia psychodynamiczna (ISTDP).

Dokonując wyboru terapeuty, można porozmawiać z terapeutą także o jego wykształceniu i metodzie pracy. Pierwsze, wstępne spotkania to dobra okazja, by sprawdzić, czy taki styl pracy (w danym nurcie terapeutycznym) będzie nam odpowiadał.

Psychoterapia czy leki?

Podczas pierwszej rozmowy z psychologiem lub psychoterapeutą może się okazać, że pomocna byłaby konsultacja psychiatryczna. Podczas takiej konsultacji lekarz ocenia, na ile przydatne może być zastosowanie leków (np. przeciwdepresyjnych, stabilizujących nastrój, pomagających w zaśnięciu, przeciwlękowych…), a na ile psychoterapia jest wystarczającą metodą pomocy. Warto pamiętać, że stosowanie leków może zalecić jedynie lekarz (np. lekarz rodzinny, choć częściej lekarz psychiatra). To on ocenia także, kiedy korzystna byłaby zmiana dawkowania, a kiedy możliwe jest odstawienie leków. Takich kompetencji nie ma psycholog ani psychoterapeuta.

Może się okazać, że osoba, która np. cierpi na depresję lub chorobę afektywną dwubiegunową, dzięki lekom będzie mogła lepiej wykorzystać pracę z psychoterapeutą. Jej samopoczucie będzie na tyle dobre, że będzie miała siłę, by przychodzić na spotkania, rozmawiać o trudnych przeżyciach i doświadczać mniejszego dyskomfortu podczas spotkań z terapeutą.

Być może niektórzy psychoterapeuci miewają złudne poczucie, że ich metoda jest „najlepsza” i że ich pacjenci mogą poradzić sobie bez leków. Spotkałam się też z przekonaniem, że leki powodują spłycenie przeżywania emocji i z tego powodu mogą zakłócać przebieg psychoterapii. Bardzo ostrożny, początkujący psychoterapeuta może więc obawiać się podjęcia psychoterapii, gdy pacjent jest jednocześnie pod opieką lekarza psychiatry i przyjmuje na stałe leki. Ale czy takie przekonanie na pewno jest dobre w odniesieniu do każdego pacjenta_pacjentki? Z mojej praktyki wynika, że leki najczęściej nie szkodzą w przebiegu psychoterapii, a mogą ją wręcz umożliwiać. O tym, jak ważne jest racjonalne podejście do farmakoterapii przekonałam się kiedyś, gdy zgłosiła się do mnie pacjentka z objawami umiarkowanie nasilonej depresji:

Pacjentka skarżyła się na znaczne pogorszenie samopoczucia w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Powiedziała mi, że od pół roku nie bierze leków przeciwdepresyjnych zalecanych przez lekarza psychiatrę, choć wcześniej jej pomagały i lepiej się po nich czuła. Okazało się, że trafiła wtedy do gabinetu psychoterapeuty, który doradził jej odstawienie leków i pod takim warunkiem podjął się prowadzenia terapii. Pacjentka pod wpływem zalecenia terapeuty odstawiła leki, a następnie poczuła się gorzej. Szybko też porzuciła terapię, bo czuła, że nie ma siły na nią chodzić. Kilka miesięcy później, kiedy zgłosiła się do mnie, porozmawiałyśmy o tej sytuacji i wspólnie doszłyśmy do wniosku, że warto umówić się ponownie na konsultację do lekarza psychiatry, aby mogła (niezależnie od spotkań ze mną) wspólnie z lekarzem zastanowić się nad tym, czy leki nie byłyby jednak pomocne.

Ten przykład pokazał mi, jak ważne jest racjonalne podejście do leków psychiatrycznych. Nierzadko decyzje o rozpoczęciu przyjmowania leków lub o ich odstawieniu nie są oczywiste. Nie zawsze leki są potrzebne, ale czasem bywają bardzo pomocne. Na pewno takiej decyzji nie powinien podejmować psycholog czy psychoterapeuta – kompetencje w sprawie farmakoterapii posiada wyłącznie lekarz.

Moje doświadczenie (także podczas pracy na oddziale szpitalnym) pokazuje, że znacznie lepiej będzie, jeśli zaufamy sobie nawzajem jako specjaliści współdziałający dla dobra naszych pacjentów za pomocą różnych metod. Najczęściej farmakoterapia i psychoterapia nie wykluczają się, a w przypadku cięższych zaburzeń o ostrym przebiegu (jak pokazują liczne metaanalizy badań nad skutecznością psychoterapii) dają lepszy efekt, kiedy są stosowane łącznie. Doświadczony lekarz psychiatra będzie też wiedział, kiedy – jeśli pacjent jest w procesie psychoterapii – można powoli zmniejszać dawkę leku i zmierzać ku rezygnacji z farmakoterapii, a kiedy takie odstawienie leku byłoby zupełnie niewskazane.

Na pytanie zawarte w tytule tego artykułu odpowiedź powinna zatem brzmieć: „Czasem psychoterapia, czasem leki, czasem psychoterapia i leki jednocześnie, ale najczęściej – TO ZALEŻY” 🙂

Zachęcam też do lektury artykułu na temat skuteczności psychoterapii i czynników leczących w psychoterapii.

Zdjęcie: Unsplash.com

Kto potrzebuje psychoterapii?

Do psychoterapeuty osoby zgłaszają się w różnych momentach życiowych i z różnymi kłopotami dotyczącymi przeżyć emocjonalnych, relacji z innymi, zadowolenia z siebie czy szeroko rozumianego dobrostanu psychicznego. Czasami jest to trudność z poradzeniem sobie z dużą, niespodziewaną zmianą, stratą lub innym pojedynczym zdarzeniem (np. traumą związaną ze śmiercią kogoś bliskiego, z rozstaniem itp.). Niekiedy zaś kłopoty zdają się trwać „od zawsze”, regularnie powracają lub pogłębiają się.

W obu tych sytuacjach osoba zgłaszająca się do psychoterapeuty odczuwa cierpienie i dyskomfort. Chciałaby „coś” zmienić w swoim życiu i czuje, że potrzebuje rozmowy ze specjalistą.

Czasami to bliscy poddają pomysł, by zgłosić się do terapeuty, bo martwią się, widząc zmianę w zachowaniu, wyglądzie lub samopoczuciu danej osoby.

We wszystkich tych przypadkach najważniejszym sygnałem jest subiektywnie odczuwane cierpienie osoby i dyskomfort wpływający na ważne obszary życia. Są też pacjenci, którzy nie odczuwają bardzo wyraźnie dyskomfortu, lecz korzystają z psychoterapii przede wszystkim jako możliwości samorozwoju i polepszania jakości życia w różnych obszarach.

Jeśli interesuje Cię ten temat, być może chciałabyś_chciałbyś przeczytać także o tym, jak działa psychoterapia, dla kogo może być pomocna psychoterapia indywidualna, a kto może szczególnie skorzystać z psychoterapii grupowej.

Być może zainteresuje Cię też to, ile czasu może potrwać psychoterapia, a także czym charakteryzuje się psychoterapia psychodynamiczna i psychoterapia grupowo-analityczna.

Zapraszam!

Fot. Unsplash.com