Psychoterapia grupowo-analityczna

Psychoterapia grupowo-analityczna ma wielu rodziców. Myśl Freuda o dorastaniu w grupie rodzinnej oraz rozwijane przez jego kontynuatorów koncepcje relacji z obiektem – między innymi autorstwa Melanie KleinDonalda Winnicotta – to ważny początek refleksji o jednostce w kontekście bliskich związków z innymi osobami. W pierwszej połowie XX wieku także intensywny rozwój nauk społecznych przyczynił się do przemian w myśleniu o człowieku i jego osobowości. Zauważono, że jednostka rozwija się od samych narodzin w relacjach z innymi, a poszczególne etapy rozwoju pokonuje, przynależąc do rozmaitych grup – rodzinnych, rówieśniczych, zawodowych czy związanych ze statusem społecznym.

W okresie II wojny światowej i tuż po jej zakończeniu leczenie grupowo-psychoanalityczne rozwinęli niemal jednocześnie, choć w dużej mierze niezależnie od siebie dwaj brytyjscy lekarze i psychoanalitycy Wilfred Bion (w klinice Tavistock w Londynie) oraz S.H. Foulkes (w szpitalu wojskowym w Northfield). Psychoterapia grupowa okazała się wówczas z jednej strony potrzebą chwili – bo ze względu na przeżycia wojenne pacjentów psychiatrycznych przybywało i specjaliści nie byli w stanie pomóc wszystkim, prowadząc indywidualną terapię. Z drugiej strony sama myśl psychoanalityczna ewoluowała w stronę pracy grupowej jako naturalnej dla leczenia problemów emocjonalnych jednostek. W końcu to relacje, w jakich żyjemy i jakie tworzymy, stanowią źródło zarówno naszego cierpienia, jak i upragnionego ratunku. Bez relacji z innymi, bez więzi i bliskości – nie istniejemy.

Na czym polega psychoterapia grupowa, którą proponujemy pacjentom dzisiaj? 

  • terapia odbywa się najczęściej w małych grupach liczących do 8 uczestników
  • grupy prowadzone są przez jednego lub dwóch terapeutów, a spotkania w warunkach ambulatoryjnych odbywają się najczęściej raz w tygodniu po 90 minut
  • praca terapeutyczna polega na swobodnie toczącej się rozmowie między uczestnikami
  • terapeuci pomagają grupie rozumieć wspólne, także nieświadome wątki, o których rozmawiają uczestnicy, tak aby oprócz indywidualnych problemów poszczególnych osób można było zastanawiać się nad wspólnymi przeżyciami towarzyszącymi grupie.

Korzyści z psychoterapii grupowo-analitycznej:

  • uczestnicy grupy spotykają się z innymi osobami również przeżywającymi trudności emocjonalne i często doświadczającymi podobnych sytuacji i zdarzeń – mogą dzięki temu poczuć się lepiej rozumiani i mniej osamotnieni; inni uczestnicy grupy napawają ich też większą nadzieją na poprawę samopoczucia
  • w takich warunkach bardziej efektywne staje się badanie emocji, sposobów ich wyrażania, a także powiązanie uczuć, doznań cielesnych, myśli i zachowania (np. mogę z pomocą grupy zauważyć zależność, że jeśli ktoś mnie czymś urazi, natychmiast się złoszczę i wycofuję z kontaktu, bo uznaję, że ta osoba mnie nie lubi i odrzuca – a taki schemat postępowania może być przyczyną mojego osamotnienia)
  • badaniu „tu i teraz” mogą podlegać sposoby tworzenia relacji między uczestnikami grupy; np. osoby na co dzień nieśmiałe, wycofujące się z relacji mogą sprawdzić, czego się obawiają i co się wydarzy, jeśli spróbują bardziej otworzyć się na kontakt z innymi – grupa będzie przyjaznym miejscem do eksplorowania takich nowych sposobów bycia z innymi
  • cała grupa podejmuje rolę terapeutyczną wobec poszczególnych osób, ponieważ uczestnicy odnoszą się wzajemnie do swoich przeżyć, pomagają innym uczestnikom lepiej zrozumieć swoje doświadczenia, poszerzając perspektywę i dodając swoje spostrzeżenia (w ten sposób łączy się wymiar „tu i teraz” z „tam i wtedy”)
  • udział całej grupy w pracy terapeutycznej pozwala uczestnikom szybciej osiągnąć wgląd (a to jest celem psychoterapii w podejściu psychodynamicznym w ogóle – nie tylko usuwanie objawów, ale rozumienie ich przyczyn i mechanizmów je podtrzymujących)
  • dlatego psychoterapia grupowo-analityczna uważana jest za bardziej intensywną, może przynieść szybsze i głębsze efekty w zakresie poprawy objawów lękowo-depresyjnych oraz związanych z bliskimi relacjami
  • uczestnicy grupy zbierają doświadczenia z różnych etapów pracy grupowej, np. przyglądają się przeżyciom związanym z poznawaniem się, otwieraniem przed grupą, emocjom związanym z różnieniem się i konfliktami, a także z rozstawaniem się, co daje okazję do przepracowania różnych naturalnych, „życiowych” kłopotów, z którymi mierzymy się na co dzień.

Psychoterapia grupowa w takim kształcie może pomóc osobom zmagającym się z trudnościami emocjonalnymi oraz interpersonalnymi, czyli takimi, które uwidoczniają się w bliskich związkach z innymi. Szczególnie dużą korzyść mogą odnieść osoby, które chcą lepiej rozumieć swoje uczucia w kontakcie z innymi, wzmacniać poczucie własnej wartości, rozwijać umiejętności społeczne i tworzyć bardziej satysfakcjonujące związki.

————

Ilustracja: David Hockney, The Group X, 2014

Jak działa psychoterapia?

Jak to się dzieje, że psychoterapia leczy? Specjalnie dla kampanii społecznej „Jestem sobą, nie chorobą” napisałam artykuł, w którym omawiam podstawowe czynniki leczące w psychoterapii:

Historia psychoterapii sięga końca XIX wieku. To wtedy wiedeński neurolog Zygmunt Freud odkrył, że rozmowy przynoszą pacjentom ulgę, prowadząc do zaniku objawów nerwicowych. Bertha Pappenheim – pacjentka współpracownika Freuda, Josepha Breuera, cierpiąca na bóle głowy, paraliże, zaniki czucia, zmienne stany emocjonalne, samookaleczenia – nazwała tę kurację „the talking cure”. Jej terapię obaj lekarze opisali w „Studiach nad histerią” opublikowanych w 1895 roku. Termin „psychoanaliza” po raz pierwszy pojawił się zaś w artykule Freuda rok później, w 1896 roku.

Po 120 latach rozwoju tej metody wiemy już całkiem sporo o tym, czy i dlaczego „terapia rozmową” rzeczywiście pomaga i leczy. Wiemy, że psychoterapia jest co najmniej równie skuteczna jak farmakoterapia, a często skuteczniejsza. Wiemy też, że w przypadku cięższych zaburzeń znacznie lepsze efekty przynosi łączenie psychoterapii z podawaniem leków. W metaanalizach (zbiorczych analizach wielu badań porównawczych) wykazano, że psychoterapia jest skuteczniejsza niż leki np. w przypadku nawracającej depresji, zaburzeń lękowych czy zaburzeń odżywiania.

W licznych badaniach dowiedziono też, że efekty psychoterapii utrzymują się dłużej oraz zapobiegają nawrotom lepiej niż leki. Biorąc pod uwagę liczne badania na temat efektów psychoterapii, w 2012 r. Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne ogłosiło „Rezolucję na temat uznania skuteczności psychoterapii”. Wiemy więc, że działa. Ale jak? Co takiego jest w samej psychoterapii, co okazuje się leczące?

Oto, w dużym skrócie, cztery najważniejsze czynniki leczące w psychoterapii, wyróżnione przez prof. Czabałę:

1. Związek terapeutyczny

Osoby, które przychodzą na terapię, często czują się skrzywdzone, osamotnione, niezrozumiane nawet przez najbliższych. Najczęściej nie miały dobrych doświadczeń w relacjach z innymi. Albo nie potrafiły czerpać z tych relacji czegoś dobrego dla siebie. Terapeuta okazuje się osobą, która akceptuje pacjenta i przyjmuje jego doświadczenia w takim kształcie, w jakim są przez niego przeżywane. Może to być pierwsza taka relacja z drugim człowiekiem w życiu pacjentów. Terapeuta okazuje się wrażliwy na problemy pacjenta, a jednocześnie pozostawia mu potrzebną do rozwoju autonomię. W ten sposób relacja terapeutyczna stanowi prototyp zdrowej, dojrzałej więzi. Związek terapeutyczny okazuje się fundamentem procesu leczenia.

2. „Naprawcze” doświadczenia emocjonalne

Pacjenci najczęściej przeżywają sporo frustracji, lęku czy beznadziei, ale trudno im odnaleźć przyczyny tych uczuć. W procesie terapii zaczynają dostrzegać związki między swoimi doświadczeniami życiowymi i przeżywanymi emocjami, co pozwala na ich bezpieczne odreagowanie. Wiele emocji pojawia się też „tu i teraz”, w reakcji na interwencje terapeuty. Dzięki przyjęciu tych uczuć przez terapeutę jako normalnych i zrozumiałych pacjent uwalnia się od nich. Na przykład dowiaduje się, że wyrażenie niezadowolenia nie musi od razu oznaczać odrzucenia czy gniewu ze strony drugiej osoby. Innym naprawczym doświadczeniem jest zobaczenie, że obie strony w relacji mogą czasem popełniać błędy, co nie narusza stabilności i trwałości więzi.

3. Nowe możliwości poznania siebie i otoczenia

W procesie psychoterapii we wszystkich nurtach niezwykle ważne jest osiąganie zmiany w zakresie wglądu w siebie, przekonań i schematów poznawczych rządzących życiem pacjenta. Na przykład osoba cierpiąca na depresję przeżywa siebie jako osobę niezdolną do bycia kochaną czy osiągania sukcesów. To, co okazuje się leczące w procesie psychoterapii w odniesieniu do sfery poznawczej, to poszerzanie perspektywy, nabywanie umiejętności spoglądania na siebie i otaczającą rzeczywistość z różnych punktów widzenia. To także rozpoznawanie swoich potrzeb, nadawanie im znaczenia i realistyczne sprawdzanie możliwości ich zaspokojenia.

4. Doświadczenie nowych sposobów zachowania

Ważnym czynnikiem leczącym w procesie psychoterapii okazuje się wypróbowywanie nowych sposobów zachowania. Na przykład mimo początkowego braku zaufania pacjent może z czasem eksperymentować i sprawdzać skuteczność nowych rodzajów zachowania w gabinecie. Także nauka otwartego wyrażania uczuć, takich jak smutek czy gniew, może się okazać łatwiejsza w relacji z terapeutą. Ważne jest także, że to, jak przebiega wprowadzanie zmian poza gabinetem, w tym reakcje osób z otoczenia pacjentów na zachodzące zmiany, pacjenci mogą szczegółowo omawiać w bezpiecznej przestrzeni gabinetu.

Bibliografia:

  1. American Psychological Association (2012). Resolution on the Recognition of Psychotherapy Effectiveness.
  2. Czabała JC (2013). Czynniki leczące w psychoterapii. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa.
  3. Huhn M et al. (2014). Efficacy of pharmacotherapy and psychotherapy for adult psychiatric disorders: A systematic overview of meta-analyses. Journal of the American Medical Association Psychiatry. 71 (6): 706 – 715.
  4. Kalita L (2014). Skuteczność psychoterapii psychoanalitycznych. Biuletyn Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychoanalitycznej.

 

Artykuł na stronie kampanii „Jestem sobą, nie chorobą” można przeczytać tutaj.

Dobroczynna praca żałoby

dscf8917Żal po stracie bliskiej osoby wiąże się zazwyczaj z ogromnym cierpieniem psychicznym. Psychiatrzy i psychoterapeuci zwykli porównywać żałobę do depresji (czy melancholii – wedle nazewnictwa stosowanego jeszcze przez Zygmunta Freuda) i podkreślać cechy, które zbliżają stan po utracie do choroby: smutek, brak sił życiowych, wycofanie się z kontaktu ze światem zewnętrznym, subiektywnie przeżywane cierpienie. Osoba w żałobie traci na zdrowiu – zarówno fizycznym, jak i psychicznym, a jej funkcjonowanie społeczne pogarsza się (i coraz częściej osobom w żałobie proponowane są leki przeciwdepresyjne).

A jednak żałoba nie jest chorobą. Stanowi naturalną, przejściową reakcję na stratę i – co również podkreślają psycholodzy i psychoterapeuci – może, paradoksalnie, nieść za sobą dobroczynne konsekwencje. Konfrontacja ze stratą staje się… przebudzeniem, i jak pisze znany terapeuta interesujący się szczególnie tematyką egzystencji, Irvin Yalom – pozwala uważniej przyjrzeć się swojemu istnieniu. Żałoba po bliskich, pamięć o nich każą nam myśleć o własnym przemijaniu. Być może w ten sposób konfrontujemy się także z lękiem przed własną śmiercią? Z myślą o tym, jak przeżywam swoje życie? Czy żyję tak, jak pragnąłem/pragnęłam żyć? Czy tego właśnie chcę od życia?

Żałoba okazuje się dobroczynna również dlatego, że pomaga w zbliżeniu się do swojego wewnętrznego świata. Utrata wyzwala niekiedy bardzo intensywne emocje – przeżywając żałobę, doświadczamy smutku, lęku, poczucia osamotnienia i opuszczenia; ale także poczucia winy, rozpaczy, złości i gniewu. Bogactwo tych uczuć sprawia, że odrywamy się od bieżących spraw. Sięgamy głębiej. Żałoba wyzwala potrzebę zadośćuczynienia, przemożną chęć naprawiania relacji z innymi. I, paradoksalnie, inspiruje do myślenia o sensie życia. Może pomóc przewartościować nasze życie. Pchnąć je na inne tory, bliżej tego, czego naprawdę pragniemy.

„Im więcej pozostało nieprzeżytego życia, tym większy jest lęk przed śmiercią; im bardziej nie powiodło się człowiekowi przeżywanie pełni swojego życia, tym bardziej będzie bał się śmierci” (Irvin Yalom, Patrząc w słońce). To myśl o tym, że życie warto przeżyć zgodnie ze sobą, ze swoimi potrzebami i pragnieniami, a wówczas śmierć przyjdzie do nas w samą porę i nie będziemy się jej lękać.

Ilustracja: Lorna Simpson, „Photo Booth”, 2008 (fragment, fot. własna)